Zupy generalnie nie należą do listy moich ulubionych dań, ale dla kremu z dyni jestem w stanie zrobić wyjątek. Zwłaszcza w takie dni jak dzisiaj jest on idealny ze względu na swoje właściwości rozgrzewające. Sycący, o niezwykłym zapachu imbiru i gałki muszkatołowej, intensywnym energetycznym pomarańczowym kolorze i wyszukanym smaku. Odkryłam ten przepis stosunkowo niedawno, gdyż u mnie w rodzinnym domu nigdy się go nie przygotowywało. Odkąd zrobiłam ten krem po raz pierwszy regularnie gości on w mojej karcie popisowych dań.
Składniki na ok. 10 porcji:
- 1 kg pokrojonej w kawałki (nie ma konieczności obierania jej ze skóry) i wydrylowanej dyni (polecam odmianę hokaido)
- 2 góra 3 marchewki
- 1 cebula
- 2 duże ziemniaki
- ok 3 cm startego, świeżego imbiru
- sok z połowy limonki
- ok. pół orzecha gałki muszkatołowej
- sól i pieprz
- 2 kostki rosołowe lub naturalny bulion
Przygotowanie kremu:
- Wydrylowaną dynię, obrane ziemniaki i marchewki kroimy w kawałki (nie muszą być zbyt drobne) i wrzucamy do dużego garnka.
- Dodajemy do tego jeszcze pokrojoną w kostkę cebulę, a następnie wszystkie warzywa zalewamy niewielką ilością wody. Staramy sie aby wlać jej tylko tyle aby nasza warzywna mieszanka była w niej ledwo co zanurzona.
- Do warzyw wrzucamy 2 kostki rosołowe i wszystko razem mieszamy.
- Tak przygotowane warzywa gotujemy na wolnym ogniu, do czasu aż będą miękkie.
- Gdy nasza mieszanka jest już ugotowana blendujemy ją do czasu uzyskania gęstej, jednolitej masy.
- Najważniejszy etap to odpowiednie doprawienie kremu. Polecam dużą ilość startego imbiru i gałki muszkatołowej, do tego sok z limonki odrobina soli i pieprzu.
Zestaw dodatków obowiązkowych:
- prażone na patelni pestki dyni
- natka pietruszki
- jogurt naturalny
Do naszego kremu z dyni idealnie pasują wyżej wymienione dodatki i osobiście nie wyobrażam sobie żeby któregoś z nich zabrakło w mojej zupie. Zwłaszcza te pestki dyni są niesamowite i nie mogę się powstrzymać przed ich podjadaniem. Dodam jeszcze, że taka bogata wersja kremu z dyni sprawia, że drugie danie nie będzie potrzebne, a nawet byłoby zbędne. Gorąco polecam na jesienne i zimowe wieczory, a już jutro dyniowe placuszki z gulaszem, które będą moim małym debiutem. Zapraszam.